Moje serce za ciasne, moje ręce za słabe
By ochoczy duch mógł rozwinąć swe skrzydła
Podnieść mnie, unieść mnie
Dokąd?
Nie wiem…
A przecież pięknie jest żyć
Tak dobrze jest pięknie żyć
Naprawdę dobrze jest żyć
Więc ten dzisiejszy brak sił
Że znowu nie chce się nic
Więc to co dzisiaj, ten spleen
Ten chwilowy brak sił
To nic, to nic, to nic
To nic!
Dzisiaj serce skurczone i ciało się garbi
Umęczony w nim duch gdzieś przysiada i słabnie
Jakby czekał, na coś czekał
Na co?
Nie wiem…
A przecież dokądś wciąż płynie
Mój czas i moja krew
Po coś wciąż płynie
Mój czas i moja krew
Dokądś wciąż płynie, a to
Ato, że chce się wyć
To nic, to nic, to nic, to nic
To nic!
A to, co każe mi
Samemu w sobie się zapadać
Żyć jak za karę
Samego siebie mieć dość
Ten, co sączy zwątpienie
Dobiera radość, zasiewa strach
Jedyny prawdziwy wróg
Niech się wynosi stąd
Won!
Popatrz, przejaśnia się
I plecy same się prostują
Sens ukrył się nocą
Nadchodzi świt!
Noc zawsze poprzedza dzień
A niebo chowa się za chmury
By życiodajny deszcz z pomocą mógł przyjść
By żyć, by żyć, być,
By żyć!